Dzisiaj będzie mało pisania, a dużo oglądania. Na facebooku pojawiło się 100 lajków i trzeba było to jakoś uczcić. A jak blogerzy mogą celebrować taką chwilę, jak nie właśnie wycieczką rowerową? Zwłaszcza, że dla Tadeusza był to ostatni dzień ujeżdżania SCOTTa. Tym bardziej ta wycieczka była wyjątkowa.
Jeszcze w sobotę o 22 nie miałem planów na niedzielę. Mr SCOTT wrzucił na fejsa post, że szykuje się na ostatnią wycieczkę swoim testowym SCOTTEM. Krótka wymiana wiadomości, nocny kurs do Tesco 24 po termos i można było szykować się na niedzielę rano.
Jak to w tym okresie bywa, ranek przywitał nas gęstą mgłą, która za żadne skarby nie chciała zniknąć. Trudno. Pojechaliśmy z Tadeuszem trasą wcześniejszych eskapad Weekendowo Rowerowo.
Tym razem było inaczej, co nie znaczy, że źle. Biało, wilgotno i zimno. Jednym słowem po sezonie. Nie spotkaliśmy już szosowców, za to paru biegaczy i ludzi na MTB. Letnie „rezydencje“ w okalających Łódź wioskach świecą pustkami. Tak będzie już do wiosny. Cicho, mokro i spokojnie, ale to wcale nie oznacza, że nie można jeździć. Wręcz przeciwnie!
Fajnie czasem wyrwać się z ciepłego klubu fitness, gdzie w okresie zimowym mam zamiar spalać kalorie i szykować się do kolejnego sezonu. Fajnie czasem zmoknąć i zmarznąć. Fajnie podczas jazdy porozmawiać z kompanem wycieczki i wreszcie fajnie zrobić + 65 km.
Fajnie też patrzeć, jak na profilu facebookowym przybywa lajków. To cieszy i motywuje do kolejnych wycieczek, zdjęć i opisów. Dlatego dziękuję Wam wszystkim naraz i każdemu osobna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz